Na totalnej wojnie z Kościołem

Czytam wywiad z Wojciechem Smarzowskim, twórcą głośnego filmu Kler (Gazeta Wyborcza z dnia 18 września br.). Kościół katolicki w Polsce wyraźnie mu się nie podoba. Dlaczego? Za dużo lekcji religii: „Kościół pierze mózgi dzieciom i wychowuje ich w przesądach” (zob. Józef Stalin: Religia jest jadem dla naszych dzieci). „Do tego każda uroczystość państwowa zaczyna się mszą. Staliśmy się też mistrzami w budowaniu coraz wyższych krzyży.” „Potem doszły afery pedofilskie.” I na dodatek: „żaden ksiądz mnie nie skrzywdził”. Smarzowski ubolewał także, że „w Polsce w kościołach jest średnio pięć mszy dziennie, a w Czechach jest jedna w tygodniu”. W wywiadzie dla TVN24 mówił, że za dużo lekcji religii, i nie są one na ostatniej i pierwszej lekcji, ale w środku. I za dużo egzorcystów! Ciekawe, kogo usłyszeliśmy w tym zarzucie: za dużo egzorcystów?

Na premierze filmu pojawił się niejaki Jerzy Urban. Który stwierdził, że wszyscy udają, iż chodzi im o oczyszczenie i naprawienie Kościoła, a tylko on mówi prawdę: chciałby, by Kościół w Polsce zniknął raz na zawsze. Czy mimowolnie odsłonił intencje autorów filmu? Faktem jest, że film – jak ocenił ks. Dariusz Kowalczyk SJ – do żadnej odnowy czegokolwiek się nie przyczyni, a jedynie posłuży do budowania skojarzeń: ksiądz pijak, złodziej i pedofil. A co sprawi? Wzmocni – jak napisał Aleksander Nalaskowski (Sieci z dnia 1-7 października) – sposób przedstawiania problemu pedofilii w Kościele i kompletne milczenie o tej istniejącej poza Kościołem. Zresztą – według Gazety Wyborczej – pedofilia w Kościele jest największym problemem naszego kraju i Kościoła w Polsce, a film Smarzowskiego najbardziej oczekiwaną wypowiedzią w tym temacie: wymieniona gazeta pisała o jednym albo drugim na pierwszej stronie raz po raz, bywało, że dzień za dniem, przynajmniej od 18 września. 

W niedzielę 7 października na pl. Matejki w Krakowie manifestowały manifestantki przeciwko pedofilii wśród duchownych. Niejaka Katarzyna Wójtowicz pozwoliła sobie na opinię dość kuriozalną: Kościół jest jedyną instytucją, która proceder pedofilii ma sformalizowany. Ksiądz pedofil chroni księdza pedofila. Jeżeli ksiądz ma chęć oczyszczenia sumienia, to idzie do spowiedzi, a ksiądz spowiadający jest zobowiązany do milczenia. To wznieśmy się wyżej w tej piętrowej głupocie: Droga Pani, Kościół wszystkie procedery ma sformalizowane! Bo jak ksiądz złodziej wyspowiada się u księdza złodzieja, to… A jak przyjdzie do spowiedzi płatny zabójca? A jak przyjdzie człowiek, który kłamał przed sądem? To prawda: ksiądz spowiadający jest zobowiązany do milczenia. Czy znaczy to, że katolicy wszystkie problemy załatwiają w konfesjonale i sądy w krajach katolickich nie mają co robić? A tak całkiem poważnie: czy pani Katarzyna Wójtowicz ma wiedzę, jak wielu pedofilów, złodziei, morderców i krzywoprzysięzców w ogóle chodzi do spowiedzi?       

Kiedyś odbyła się rozmowa dwóch panów w telewizji Superstacja. Którą przypadkowo oglądałem. Panowie zastanawiali się nad informacją medialną, że księża nie będą mogli zawiadamiać władz o przypadkach molestowania nieletnich, o których dowiedzą się w czasie… spowiedzi. I wymądrzali się: co i dlaczego taki ksiądz powinien zrobić? Odnosiło się wrażenie, iż panowie wyobrażają sobie, że do spowiedzi chodzą tylko księża i tylko z jednym grzechem: molestowania nieletnich. Tymczasem – zapewniam – do spowiedzi przystępują też inne osoby. I… Jeżeli mąż spowiada się, że pobił żonę? Ojciec, który niesprawiedliwie potraktował dziecko? Złodziej, który napadł na kantor? Świadek wypadku, który kłamał w sądzie? Albo… morderca? Co ma zrobić ksiądz ze zdobytą wiedzą? Zadzwonić na 997? Czy na 112?

Przypomniała mi się komedia francuska Czerwona oberża z Fernandelem w roli głównej. Grany przez niego mnich dowiaduje się w czasie spowiedzi, że gospodarze mordują gości i rabują ich majątek. Na taką skalę, że w ogrodzie zabrakło miejsca na groby. Ale jest zima, wpadli więc na pomysł, by swoje ofiary ustawiać w ogrodzie jako bałwany ze śniegu. Tymczasem w oberży pojawia się policja, mnich nie może nic mówić, ale wpada na szalony pomysł: rzucania w bałwany kulami ze śniegu. Reszty można się domyślić… Wracając do pytania: co ma zrobić ksiądz z wiedzą zdobytą na spowiedzi? Niestety, zimy już nie takie, jak zima w filmie Czerwona oberża… To, oczywiście, żart. Spowiednikowi nie pozostaje nic innego, jak naśladować św. Jana Nepomucena, patrona spowiedników. Który zginął w nurtach Wełtawy, ale oprawcom o treści spowiedzi nic nie powiedział.

Nota bene: czasy naśladowców św. Jana Nepomucena nadejdą. Podano ostatnio, że w dwóch stanach australijskich wprowadzono nakaz zawiadomienia władz o przestępstwie pedofilii, o którym ksiądz dowiedział się w czasie spowiedzi. Jaki będzie efekt takiego „prawa”? Żaden pedofil na pewno do spowiedzi nie pójdzie, ale prowokatorzy na pewno się znajdą. Co pozostanie spowiednikowi? Albo iść do więzienia – albo być wykluczonym z Kościoła za zdradę tajemnicy spowiedzi. No, jest jeszcze trzecie wyjście. Bardzo odpowiednie dla naszych czasów: biskupi wprowadzą zakaz… przystępowania do spowiedzi. Czy Kościół w Australii wybierze taką opcję?

 Powróćmy do cytowanej opinii p. Katarzyny W.: Kościół jest jedyną instytucją, która proceder pedofilii ma sformalizowany etc. Oczywiście, przykładów piętrowej głupoty można znaleźć więcej. Inna feministka, a aktualnie posłanka ogłosiła, że gdyby wprowadzić aborcję na życzenie i znieść celibat księży, dzieci byłyby bezpieczne. Liliana Sonik w Dzienniku Polskim oceniła krótko: to poziom pantofelka. Głupota jest niestety groźna: rozbraja czujność (zob. Dziennik Polski z dnia 29 października).

Że to piętrowa głupota? To przenieśmy się do Francji. Gdzie księży już prawie nie ma (no, jest ich niewielu), a aborcja na życzenie stała się nienaruszalnym „prawem człowieka” (za negowanie tego „prawa” grożą sankcje karne). Czyli: dzieci są bezpieczne? Według oficjalnych danych każdego roku we Francji dochodzi do 7.000 przypadków seksualnego molestowania dzieci, czyli gwałconych jest 20 dzieci dziennie. Połowa ofiar seksualnej przemocy ma mniej niż 12 lat. To dane z apelu, jaki w październiku tego roku skierowało do prezydenta Emmanuela Macrona kilkaset wybitnych osobistości: prawników, pisarzy, naukowców, aktorów etc. Domagają się mobilizacji wszystkich instytucji państwowych do ochrony dzieci. Tymczasem państwo francuskie walczy z procederem seksualnej agresji wobec dzieci: w roku 2016 z powodu pedofilii z francuskich szkół usunięto trzydzieści osób, w 2015 roku – dwadzieścia siedem, w roku 2014 – dziewiętnaście, a w roku 2013 dwudziestu sześciu pracowników. To są znaczące liczby i wcale nie widać, żeby sytuacja ulegała poprawie – skomentowała Liliana Sonik. I dodała: Śledzę komentarze, przysłuchuję się dyskusjom i nie wierzę oczom i uszom. Wielu ludzi jest święcie (a raczej nieświęcie) przekonanych, że problem pedofilii dotyczy tylko księży.

Afery pedofilskie? W Stanach Zjednoczonych Kościół zlecił zewnętrznej instytucji (uczelni kryminologicznej z Nowego Jorku) zlustrowanie pod kątem nadużyć seksualnych życiorysów wszystkich księży pracujących w USA w latach 1950-2002; przebadano biografie ponad 100 tysięcy kapłanów. Z powstałego w 2004 roku raportu „John Jay Report” wynikało, że przez ponad pół wieku ofiarą molestowania ze strony 4.392 księży miało paść 10.667 osób nieletnich (czyli czynów uznanych za pedofilskie dopuściło się 4% badanych duchownych). Co zbiegło się z ogłoszeniem innego raportu: opracowanego przez komisję Charol Shakeshaft na zlecenie Departamentu Edukacji, a dotyczącego przypadków nadużyć seksualnych w amerykańskich placówkach oświatowych. Okazało się, że ofiar molestowania uczniów przez nauczycieli jest w szkołach USA… prawie 100 razy więcej niż ofiar księży (zob. Sieci z dnia 24-30 września).

Afery pedofilskie? Ks. Dariusz Kowalczyk (Dziennik Polski z dnia 28 września) podaje, że na stronach Senatu wisi list z Ministerstwa Sprawiedliwości, który podaje dane dotyczące skazanych za pedofilię (i „inne czyny seksualne z nieletnimi”) na rok 2012: 1.468 osób, a w tym 900 bez wyuczonego zawodu, 70 murarzy, 40 pracowników dorywczych, 30 ślusarzy itd. Duchowni, wychowawcy, pedagodzy i nauczyciele stanowili „pojedyncze przypadki”. Marek Lisiński z Fundacji „Nie lękajcie się” podaje inne dane dotyczące księży: mówi o 56 wyrokach sądowych i ofiarach, których jest znacznie więcej. Dobrze, że biskupi w Płocku podjęli decyzję o zebraniu szczegółowych danych statystycznych. Byłoby jeszcze lepiej, gdyby udało się rzeczywiście wykorzenić zło pedofilii w Kościele i społeczeństwie. Właśnie: również w społeczeństwie. Ale w pewnych kręgach nawołuje się do wyplenienia go tylko w Kościele, a dokładniej: wśród duchownych. Dobre i to, ale…

 

Bogdan Markowski CM