Donatyzm ma się dobrze

Ks. profesor Wiesław Przyczyna celebrację Mszy św. w uroczystość apostołów Piotra i Pawła zakończył taką sentencją: Fundamentem Kościoła Jezus nie uczynił ludzi ze skały, ale grzeszników, którym zostało przebaczone.

Jezus przywołał do siebie dwunastu swoich uczniów i udzielił im władzy – czytamy w Ewangelii (zob. Mt 10, 1nn). A kogóż to Jezus przywołał? Judasza Iskariotę, który Go zdradził. Szymona, zwanego Piotrem, który wobec sług arcykapłana powiedział, że Jezusa nie zna. Celnika Mateusza, którym pogardzali wszyscy tzw. przyzwoici ludzie. Tomasza, który nie chciał uwierzyć, że Jezus zmartwychwstał i żyje. Dwunastu prostych ludzi, którym często musiał wyrzucać ignorancję i brak wiary. Tych to Dwunastu wysłał Jezus z nakazem: Idźcie i głoście: «Bliskie już jest królestwo niebieskie». Rzeczywiście, fundamentem Kościoła Jezus nie uczynił ludzi ze skały, ale grzeszników, którym zostało przebaczone.

Czy nie mógł wybrać innych? Lepszych? Innych i lepszych – to znaczy kogo? Czy to tylko my mamy wokół siebie ludzi słabych i grzesznych, a Pan Jezus miał wokół siebie samych ludzi dobrych i przyzwoitych? Samych świętych, z których mógł wybierać do woli? …Chrystus Pan najlepiej zna naszą słabość i duchową nędzę. Grzech, który jest w każdym człowieku i z którym każdy człowiek musi się zmagać. Przecież właśnie dlatego przyszedł na świat: aby powołać nie sprawiedliwych, ale grzeszników (zob. Mt 9, 13). Dotyczyło to również wybranych na apostołów. Którzy – jeżeli mieli dokonać rzeczy wielkich, to nie na skutek własnej doskonałości, ale otwierając się na łaskę Bożą i pozwalając jej działać. To moc Jezusa miała i potrafiła uczynić ich świętymi. Dlatego św. Paweł pisał: Cóż masz, czego byś nie otrzymał? A jeśliś otrzymał, to czemu się chełpisz, tak jakbyś nie otrzymał (1 Kor 4, 7). Tak się rzeczy mają ze świętością w Kościele. Jeżeli uważamy inaczej – to samych siebie oszukujemy, a innych łatwo osądzamy.

Dziś łatwo osądza się biskupów czy kapłanów, a przecież i oni – tak jak apostołowie – zostali powołani nie spośród świętych, ale grzeszników. O czym zapominali donatyści (nazwa od biskupa Donata z Kartaginy, zmarłego ok. 355 roku). Była to herezja, która zrodziła się w IV wieku po wyjściu Kościoła z katakumb. Donatyści uważali, że sakramenty sprawowane przez grzesznych kapłanów były nieważne, a oni sami powinni być pozbawieni swojego urzędu. Z oskarżeniami z ich strony musiał zmagać się m.in. św. Augustyn, któremu publicznie wypominali grzechy młodości. Co odpowiadał im św. Augustyn? Najpierw przypominał słowa Pana Jezusa: Czyńcie więc i zachowujcie wszystko, co wam polecą, lecz uczynków ich nie naśladujcie (Mt 23, 3). Co oznaczało tyle, że jeżeli pasterz w Kościele głosi prawowierną naukę, należy go słuchać – niezależnie od stopnia jego świętości. Dalej pisał: Augustyn jest biskupem w Kościele katolickim, ale to on niesie swoje brzemię i zda sprawę przed Bogiem. Co oznaczało tyle, że Augustyn sam będzie się rozliczał z Bogiem za swoje postępki. I przypominał regułę wiary katolickiej: że naszą nadzieję złożyliśmy w Bogu i staramy się nie pokładać jej w żadnym człowieku. Co oznacza tyle, że w Kościele otwieramy się na Boga i Jego zbawczą moc nie oglądając się na jakość narzędzia, poprzez które Bóg się nam udziela.

Tymczasem herezja donatyzmu w naszych czasach ma się bardzo dobrze. „Nigdy bym nie przyjął komunii z rąk takiego biskupa” (chodziło o tzw. TW – tajnego współpracownika SB). „Nie spowiadam się, bo wychodzę z założenia, że człowiek, który siedzi po drugiej stronie konfesjonału, może mieć na sumieniu więcej grzechów niż ja.” „W Boga wierzę i zawsze będę wierzył, ale w księży już nie wierzę.” „Wierzę w Boga, ale nie wierzę w Kościół.” Takie stwierdzenia możemy raz po raz przeczytać lub usłyszeć z ust rzekomo wierzących. Wciąż odżywa utopijne marzenie donatystów o Kościele, do którego przynależą tylko ludzie czyści i święci. Co udało się osiągnąć donatystom w dawnych czasach? Doprowadzili do głębokiego rozbicia chrześcijaństwa w Północnej Afryce i przygotowali grunt dla jego rychłego zniszczenia przez islam. A co zamierzają osiągnąć współcześni donatyści?        

Dodajmy kropkę nad i: nie tylko biskupi i kapłani zostali powołani, by być świadkami Jezusa: wszyscy jesteśmy powołani. Stąd do wszystkich chrześcijan św. Piotr kierował wezwanie: w całym postępowaniu stańcie się wy również świętymi na wzór Świętego, który was powołał (1 P 1, 15). Kto zaś z nas może powiedzieć: stałem się świętym człowiekiem? Co więc czynić? Św. Paweł pisał: Bo kto uważa, że jest czymś, gdy jest niczym, ten zwodzi samego siebie. Niech każdy bada własne postępowanie, a wtedy powód do chluby znajdzie tylko w sobie samym, a nie w zestawieniu siebie z drugim. Każdy bowiem poniesie własny ciężar (Gal 6, 3-5). Oto właściwy sposób: patrzeć krytycznie na siebie, badać własne postępowanie, porównywać się do Jezusa, dążyć do osobistej świętości. Bez oglądania się na innych i ze świadomością, że nie za cudze, ale własne postępowanie odpowiemy przed Bogiem.

KORZYSTANO Z: Jacek Salij OP, Po co Kościołowi papież?, Poznań 2011

Bogdan Markowski CM