TYLKO CHLEB?
Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj… Codziennie prosimy o chleb. To znaczy – o co? Prosimy o to, co jest najbardziej potrzebne: o pokarm. Jaki pokarm? W tekście greckim czytamy: επιουσιον – co oznacza: codzienny, powszedni. Tak też jest w tłumaczeniu na łacinę: panem nostrum cotidianum da nobis hodie. Ale Ojcowie Kościoła – czyli nauczyciele wiary i pisarze kościelni pierwszych wieków rozumieli to trochę inaczej. Św. Hieronim 1.600 lat temu w swoim tłumaczeniu na język łaciński napisał: panem nostrum supersubstantialem da nobis hodie. Co można przetłumaczyć: Chleba naszego nadprzyrodzonego daj nam dzisiaj. Uważali oni, że Chleb z nieba, który spożywamy w czasie Mszy św. – też jest chlebem powszednim, też jest pokarmem codziennie nam potrzebnym, i o ten Pokarm też codziennie powinniśmy prosić.
Świadkiem takiego przekonania jest św. Cyprian, biskup i męczennik (200—258), który w traktacie «O Modlitwie Pańskiej» pisał: Słowa te można rozumieć zwyczajnie, a także na sposób duchowy. Jedno i drugie rozumienie w zamiarze Bożym odnosi się do zbawienia. Chrystus bowiem jest chlebem życia, a chleb ten nie jest chlebem wszystkich, ale naszym. Podobnie więc jak mówimy „Ojcze nasz”, ponieważ Bóg jest Ojcem tych, którzy Go znają i wierzą, tak też wołamy: „chleba naszego”, ponieważ Chrystus jest chlebem tych, którzy należą do Jego Ciała, to jest nas wszystkich.
Warto przytoczyć ciąg dalszy jego rozważania: Prosimy codziennie o udzielanie tego chleba, abyśmy należąc do Chrystusa i przyjmując codziennie jako pokarm zbawienia Jego Eucharystię, nie zostali odłączeni od Chrystusa na skutek popełnienia ciężkiej przewiny zabraniającej przyjmowania niebieskiego chleba. Sam bowiem powiedział: „Ja jestem chlebem żywym, który z nieba zstąpił. Jeśli kto pożywa ten chleb, będzie żył na wieki. Chlebem, który Ja dam, jest Ciało moje za życie świata”.
I dalej: Kiedy więc powiada, iż ktokolwiek pożywa Jego chleb, będzie żył na wieki, to jest rzeczą jasną, iż w ten sposób żyją ci, którzy należą do Jego Ciała i mocą tej przynależności przyjmują Eucharystię. A przeciwnie, lękać się trzeba i modlić, abyśmy na skutek powstrzymywania się od tego chleba nie odłączyli się od Ciała Chrystusa i nie oddalili się od zbawienia, przed czym ostrzega sam Chrystus w słowach: „Jeśli nie będziecie spożywali Ciała Syna Człowieczego i nie będziecie pili Krwi Jego, nie będziecie mieli życia w sobie”. Dlatego właśnie prosimy o codzienne udzielanie chleba naszego, to jest Chrystusa, abyśmy żyjąc już i trwając w Chrystusie, nie oddalili się od Jego uświęcającego wpływu i Jego Ciała (podkreślenia ks. B.M.).
Jaki chleb? Widzimy już, że odpowiedź jest bardziej złożona – bogatsza – aniżeli nam się zdawało. Ale trzeba jeszcze zapytać: dlaczego tylko chleb?
W Ewangelii św. Jana czytamy o cudownym rozmnożeniu chleba: Jeden z uczniów Jezusa, Andrzej, brat Szymona Piotra, rzekł do Niego: Jest tu jeden chłopiec, który ma pięć chlebów jęczmiennych i dwie ryby, lecz cóż to jest dla tak wielu? […] Jezus więc wziął chleby i odmówiwszy dziękczynienie, rozdał siedzącym; podobnie uczynił z rybami, rozdając tyle, ile kto chciał (zob. J 6, 8-11). W tekście uderza obfitość chleba. Owszem, są i pomnożone ryby – Jezus nie uważa, że Jego słuchacze mają jeść suchy chleb. Wodę do picia mają pewnie ze sobą, nie musi więc rozmnażać wody albo przemieniać ją w wino. Ale też nie otrzymują nic więcej. Otrzymują tylko to co konieczne: pokarm dla ciała. Wcześniej otrzymali pokarm duchowy: to obecność, bliskość Jezusa i Jego nauka. I nic więcej. Dlaczego? Dlaczego tylko tyle? Dlaczego w codziennej modlitwie prosimy tylko o tyle: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj?
Bo mamy skłonność dawać innym rzeczy nieprzydatne – ile to niepotrzebnych prezentów daje się innym przy okazji imienin, urodzin albo chociażby św. Mikołaja! – i mamy skłonność szukać i kupować rzeczy tak naprawdę niepotrzebne (jak buty, to za 500 złotych, bo muszą być droższe niż koleżanki). Dlatego już przed wieloma laty mówił Bóg do Izraelitów przez proroka Izajasza: Czemu wydajecie pieniądza na to, co nie jest chlebem? I waszą pracę – na to, co nie nasyci? Słuchajcie Mnie, a jeść będziecie przysmaki i dusza wasza zakosztuje tłustych potraw. Nakłońcie wasze ucho i przyjdźcie do Mnie, posłuchajcie Mnie, a dusza wasza żyć będzie (Iz 55, 2-3). Bóg wie, czego naprawdę potrzebujemy. I tak naprawdę potrzebujemy mniej, niż nam się wydaje. A Bóg mówi nam, czego potrzebujemy, chce, abyśmy o to prosili, i daruje to nam, jeżeli tylko przyjdziemy do Niego – zamiast szukać nie wiadomo gdzie i nie wiadomo czego.
Chleb, chleb i chleb… Tylko chleb. Ale czy słuchacze Pana Jezusa byli nieszczęśliwi z tego powodu? Nic podobnego: chcieli przyjść i porwać Go, aby Go obwołać królem. Gdy więc mówimy: Chleba naszego powszedniego daj nam dzisiaj – codziennie uczymy się, że tylko tego tak naprawdę potrzebujemy: z ręki Jezusa pokarmu dla ciała i dla duszy. Co świetnie skomentował św. Paweł w Pierwszym Liście do Tymoteusza: Wielkim zaś zyskiem jest pobożność wraz z poprzestawaniem na tym, co wystarczy. Nic bowiem nie przynieśliśmy na ten świat; nic też nie możemy [z niego] wynieść. Mając natomiast żywność i odzienie, i dach nad głową, bądźmy z tego zadowoleni! A ci, którzy chcą się bogacić, wpadają w pokusę i w zasadzkę oraz w liczne nierozumne i szkodliwe pożądania. […] Albowiem korzeniem wszelkiego zła jest chciwość pieniędzy… (1 Tm 6, 6-10).
- Bogdan Markowski CM