Bardzo wierzący niewierzący

Gazeta Wyborcza (w numerze z dnia 7 listopada 2018 roku) wyraziła oburzenie, że na głównej stronie nowego paszportu ma się znaleźć hasło „Bóg Honor Ojczyna”. To dewiza Wojska Polskiego, po raz pierwszy wprowadzona na sztandary w 1943 roku – napisano. Tyle że zamieszczona w dokumencie, który ma służyć wszystkim, także niewierzącym obywatelom, wywołała zaskoczenie.
Oj, ci nasi niewierzący…
Bywając na Pomorzu, raz po raz spotykałem tam gryfa. Cóż to takiego? Zwierzę, które ma wygląd lwa z orlimi skrzydłami i głową. Mityczne zwierzę, które w świecie pogańskich wierzeń miało swoje określone miejsce, gryfy m.in. stanowiły zwierzęta zaprzęgowe Apollina, Dionizosa czy Nemezis. Spotykałem więc gryfa – np. w herbach miast pomorskich, ale najbardziej podobał mi się gryf kaszubski: czarny gryf na żółtym tle jako godło Kaszub. Z przyjemnością nosiłem koszulkę z kaszubskim gryfem, chociaż… nie wierzę w gryfa! Nie wierzę w jego istnienie, tym bardziej nie jestem wyznawcą greckiej mitologii czy innych pogańskich wierzeń. Ale na myśl mi nie przyszło, by domagać się zlikwidowania gryfa z heraldyki czy innych miejsc. Do głowy by mi to nie przyszło! Może dlatego, że nie wierzę w istnienie gryfa?
Po zastrzeżeniach Gazety Wyborczej jakiś mieszkaniec Warszawy napisał, że nie wierzy w istnienie syren (czyli kobiet z rybim ogonem). Ale nie przeszkadza mu ani pomnik Syrenki na Powiślu, ani syrena w herbie Warszawy. Nie kłóci się to z jego światopoglądem człowieka niewierzącego w syreny tak dalece, by miał się domagać zlikwidowania symbolu Warszawy. Może on rzeczywiście nie wierzy w istnienie syren?
Niewierzący bardzo często wcale nie są… niewierzący. W styczniu 2009 roku w szpitalu w Szczecinie ksiądz udzielił nieprzytomnemu Jerzemu R. sakramentu namaszczenia chorych. Który to Jerzy R. okazał się ateistą. Ale ateistą przerażonym tym, co się stało: Najpierw mało szlag mnie nie trafił. Później załamałem się – mówił zbulwersowany Jerzy R. Z rzekomym gwałtem na sumieniu poszedł do sądu. Moją krzywdę wyceniłem na 90 tysięcy złotych! – mówił Jerzy R. Komentarze? Rzecznik Muftiego Rzeczypospolitej Polskiej – czyli muzułmanin, a więc nie wierzący w Boga chrześcijan – stwierdził logicznie, że żaden uszczerbek, ani fizyczny, ani duchowy, nie nastąpił. Dlaczego więc niewierzący Jerzy R. przeraził się? Ktoś zauważył trafnie: Chyba nie jest ateistą, lecz wyznawcą czegoś, co opisałem kiedyś jako cosizm: boga wprawdzie nie ma, ale może jest tam gdzieś takie coś…
Niewierzący bardzo często wierzą w Boga. Dzieje się z nimi coś podobnego, jak Markiem Edelmanem (jednym z przywódców powstania w warszawskim getcie), który pytany o Boga – mówił, że on osobiście bardzo dobrze wie, że Boga nie ma. Że tam, po śmierci, nie jest ani ciemno, ani widno, ani jasno, ani zimno, ani ciepło. Tam po prostu nie ma nic, nie ma Boga. A gdy pojawiały się problemy? A gdy działo się coś strasznego, to on natychmiast temu Bogu, którego nie ma, robił wściekłe awantury (Hanna Krall w rozmowie zamieszczonej w Gazecie Wyborczej z dnia 26-27 stycznia 2019 roku, s. 9).
Bóg jest wszędzie, ale w Kościele jest go coraz mniej – stwierdziła w wywiadzie z Gazetą Wyborczą prof. Magdalena Środa. Ktoś komentował: Głębokie wyznanie, jak na człowieka niewierzącego. Widać, dla walki ideologicznej niektórzy są nawet w stanie uznać istnienie Boga, byle tylko dokopać Kościołowi.
Cóż, nasi niewierzący bardzo często wierzą w Pana Boga! Bardziej aniżeli wierzący, których często Pan Bóg nie obchodzi: żyją tak, jakby On nie istniał. Tymczasem niewierzący wierzą w Boga. Wierzą aż do bólu. Chyba wręcz fizyczny ból wywołuje w nich każde wspomnienie o Bogu. Czy zachowywaliby się i wypowiadali tak, jak opisano wyżej, gdyby rzeczywiście uważali, że Go nie ma?

ks. Bogdan Markowski