Bory Tucholskie 2012

Celem kolejnego wakacyjnego wyjazdu służby liturgicznej były Bory Tucholskie. Wyjazd odbył się w dniach 4 – 18 sierpnia i wzięło w nim udział 9 ministrantów i 5 dziewcząt (oraz ks. Bogdan i kl. Przemysław jako opiekunowie). Spotkanie przedwyjazdowe odbyło się w czwartek 2 sierpnia w sali parafialnej. Na spotkaniu Ksiądz odczytał «10 przykazań» obowiązujących na wyjeździe, zapoznał nas też z dokładnym planem wyprawy, a na wszystkie pytania o miejsce zamieszkania odpowiadał, że sam nic nie wie, ale siostra Urszula z klasztoru Sióstr Miłosierdzia w Bysławku zapewniała nieodmiennie: Będzie pięknie, będziecie zadowoleni…

Wyjechaliśmy – pełni zapału i ciekawi tego, co zobaczymy – w sobotę 4 sierpnia o godzinie 7.00. Pierwszy etap podróży trwał trzy godziny, po czym zatrzymaliśmy się w Pabianicach. Tam, w kościele pod wezwaniem Matki Bożej Różańcowej, została odprawiona pierwsza na wyjeździe Msza Święta. W dalszą drogę wyruszyliśmy o godz. 12.30 i przed godz. 18.00 byliśmy w Bysławku. Nasz ośrodek okazał się starym «domem bogatego gbura» (zakupionym i podniesionym z ruiny przez p. Tomasza Pankanina), posiadającym niesamowity klimat i pełnym różnych zakątków, w których można było zasiąść rankiem lub wieczorem i w spokoju porozmawiać. Zaraz po zakwaterowaniu zostaliśmy nakarmieni, a potem odbyło się spotkanie, podczas którego Ksiądz przybliżył nam historię miejsc, w obrębie których mieliśmy się poruszać. Następnego dnia udaliśmy się z Legbądu w trasę pieszą, której głównym celem było obejrzenie akweduktu w Fojutowie. Otóż prowadząc od rzeki Brdy kanał nawadniający Czerskie Łąki (które miały być „sianowym zagłębiem” dla koni) – budowniczowie w XIX wieku „przeskoczyli” poprzeczny ciek wodny budując nad nim akwedukt. Pod tym akweduktem ks. Bogdan nakazał nam pozostawić… wszelkie animozje. W trzecim dniu wyruszyliśmy na piechotę do Rudzkiego Mostu, jednak celu nie udało nam się osiągnąć na sucho, gdyż w końcu się rozpadało, mieliśmy natomiast okazję podążać bardzo malowniczą doliną rzeki Brdy. Kolejny dzień został przeznaczony na zwiedzanie Chełmna i okolic. Siostra Małgorzata z miejscowego klasztoru Sióstr Miłosierdzia oprowadziła nas po Starym Mieście szlakiem chełmińskich kościołów, mieliśmy także okazje zobaczyć „najpiękniejszy widok na Świecie” (czyli położoną po drugiej stronie Wisły miejscowość Świecie). Po czym byliśmy jeszcze przy domu pomenonickim w Chrystkowie i w starym młynie w Grucznie.

W środę, 8 sierpnia, wybraliśmy się do Bydgoszczy, by zwiedzić monumentalną bazylikę świę-tego Wincentego a Paulo oraz bydgoską Starówkę. W czwartek wybraliśmy się do Gołąbka. Na miejscu wyruszyliśmy na ścieżkę przyrodniczo-edukacyjną «Jelenia Wyspa», z dziesięcioma przystankami, na których leśnik – p. Anna opowiadała o roślinności, zwierzynie i wielu interesujących sprawach związanych z lasem, a także o rzece i torfowiskach znajdujących się obok ścieżki. Następnie udaliśmy się do elektrowni wodnej Żur, która została zbudowana w 1929 roku nad rzeką Wdą. Tam został nam przedstawiony system pracy elektrowni, poznaliśmy też kilka ciekawostek związanych z tematem elektryczności. A po południu udaliśmy się nad Jezioro Cekcyńskie (po drodze odbył się jeszcze fotostop w pobliżu Tlenia, gdzie las został powalony przez huragan z dnia 14 lipca).

W piątek udaliśmy się do Wiela, gdzie – w pokutnym duchu – odprawiliśmy Drogę krzyżową na wielewskiej Kalwarii, a następnie udaliśmy się na wieżę widokową we Wdzydzach Kiszewskich, skąd też wyruszyliśmy w rejs statkiem po jeziorze Wdzydze. Następnego dnia przebyliśmy trasę pieszą z Błądzimia do Wierzchucina (odwiedzając po drodze najstarszy polski rezerwat przyrody – rezerwat Cisy Staropolskie im. Leona Wyczółkowskiego). Niedziela była dniem odpoczynku, po uroczystej Mszy św. i obiedzie udaliśmy się więc nad Jezioro Bysławskie Małe (5 minut od ośrodka). Tam spędziliśmy całe popołudnie – kąpiąc się i grając w karty albo w siatkówkę. Następnego dnia uczestniczyliśmy w Mszy pogrzebowej s. Czesławy Prabuckiej o godz. 10.00 (na osobistą prośbę s. Urszuli), a po stypie udaliśmy się do Bysławia, by popołudnie spędzić nad Jeziorem Bysławskim, zażywając kąpieli albo pływając po jeziorze w kajaku lub rowerem wodnym.

Wtorek spędziliśmy zasadniczo w podróży, przejechaliśmy bowiem prawie 300 kilometrów bu-sem, by w Żninie wsiąść do wąskotorówki. Następnie zwiedziliśmy kościół świętego Mikołaja w Gąsawie, który znany jest z malowideł odkrytych pod tynkiem (malowidła te sporządzone zostały na drewnie bez podkładu), a który ks. Proboszcz z dumą przedstawiał jako „najpiękniejszy drewniany kościół barokowy w Polsce”. Natomiast popołudnie przebyliśmy w Biskupinie, gdzie zostaliśmy oprowadzeni po Muzeum Archeologicznym. W świąteczną środę (uroczystość Wniebowzięcia NMP) odbyły się podchody: uczestnicy wyjazdu zostali podzieleni na dwie grupy i wyruszyli w drogę wy-znaczoną przez mapę, wykonując po drodze różnorodne zadania. Jednak po krótkim czasie grupy po-łączyły siły i dotarły do ośrodka nie wykonawszy poleceń, ale za to wszyscy razem. Wieczorem była jeszcze możliwość kąpieli w Jeziorze Bysławskim Małym, a ponieważ się rozpadało – zamiast ogniska rozpalono ogień w kominku i piekliśmy kiełbasy… w kominku. Następnego dnia zwiedzaliśmy Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku, gdzie mogliśmy zobaczyć m.in. dom do góry nogami, liczącą 270 lat autentyczną chatę zesłańców na Sybir, najdłuższą deskę świata czy odtworzony bunkier „Pomorskiego Gryfa”. Następnie przejechaliśmy busem na parking po Wieżycą, by przez Wieżycę (i znajdującą się na niej wieżę widokową) odbyć trzykilometrową trasę pieszą do… Wieżycy.

W piątek zrezygnowaliśmy z wyprawy do Malborka na rzecz… zwiedzania Muzeum Indiańskiego im Sat-Okha w Wymysłowie. Po południu przeszliśmy ulicami Tucholi, po czym udaliśmy się nad Jezioro Środkowe w Gostycynie, gdzie znowu – i ostatni już raz – mogliśmy pluskać się w wo-dzie. Wieczorem odbył się konkurs wiadomości o zwiedzanych miejscach (wielkim wygranym okazał się Łukasz Sobesto), a ks. Bogdan dokonał podsumowania wyjazdu. Sobota, 18 sierpnia, była już dniem powrotu do Krakowa. Pożegnania nigdy nie są miłe, ale to przecież standardowy etap każdego wyjazdu, więc po przekazaniu podziękowań naszemu gospodarzowi, p. Tomaszowi, kucharce, p. Iwonie oraz s. Urszuli – wyruszyliśmy w drogę.

W sumie przebyliśmy na tym wyjeździe na piechotę tylko 62 kilometry, ale za to aż 2400 kilo-metrów przejechaliśmy busem. Osobiście zapamiętam szczególnie trasy piesze, podczas których można było odpocząć od cywilizacji i ciągłego pośpiechu, zapamiętam także osoby tworzące ten wyjazd, które nadały wszystkiemu niesamowitą atmosferę, no i to naprawdę wyśmienite jedzenie! Mam nadzieję, że zapamiętam z wyjazdu jak najwięcej ciekawych wiadomości. I z wielką przyjemnością pojechałbym jeszcze raz do Borów Tucholskich, gdyż uważam, że miejsce to jest bardzo ciekawe, spokojne i można spędzić tu naprawdę udane wakacje. Wyjazd z ks. Bogdanem – pewnie jak zwykle – należy więc zaliczyć do udanych. Podsumowując najkrócej jak można: Było pięknie, jesteśmy zadowoleni!!!

Krzysztof Maślanka