«Cerkiewne» Wakacje

We wtorek 9 lipca br. na dwutygodniowe wakacje do Muszyny udała się grupa 14 starszych chłopców i dziewcząt z grona służby liturgicznej naszej parafii. Tym razem dwójka opiekunów – ks. Bogdan i br. Przemek – została wsparta przez Dominikę Molendę, co okazało się trafnym posunięciem: Dominika wspierała wychowawcze decyzje Kadry, zajmowała się zakupem artykułów spożywczych i organizowała codzienne posiłki (poza obiadokolacjami), a także animowała i prowadziła wyprawy dla Hardkorów (czyli dłuższe wyprawy w góry).

Uczestnicy wspólnych wakacji rzeczywiście poświęcali czas przede wszystkim na wyprawy w góry i zwiedzanie cerkwi, skoro przebywali na terenach zamieszkałych ongiś przez Rusinów (Beskid Sądecki, Beskid Niski i północna Słowacja). W sumie sfotografowali się przynajmniej przy 28 cerkwiach (a wiele z nich zobaczyli również od środka): były to cerkwie w Hańczowej, Wysowej, Blechnarce, Złockiem, Kamiannej, Bereście (na zdjęciu), Piorunce, Czyrnej, Powroźniku, Tyliczu, Muszynce, Mochnaczce Niżnej, Wojkowej, Dubnem, Leluchowie, Wierchomli Wielkiej, Jastrzębiku, Bardiowie, Czyrczu, na Świętej Górze Jawor i w skansenie w Starej Lubowli… W ten sposób wakacje były niepowtarzalną lekcją historii Kościoła, tym bardziej, że w niedziele uczestniczyli w Eucharystii w obrządku wschodnim – w cerkwi Objawienia Pańskiego w Krynicy w rycie bizantyjsko-ukraińskim i w katedrze św. Jana Chrzciciela w Preszowie w rycie bizantyjsko-słowackim. Czy tę lekcję bardziej docenią w przyszłości?

W parze ze zwiedzaniem cerkwi szły wyprawy w góry – przede wszystkim w Beskid Sądecki. Chłopcy i dziewczęta wraz z opiekunami przewędrowali szlaki turystyczne z Czarnego Potoku przez Jaworzynę Krynicką do Muszyny, z Czerwonego Klasztoru przełomem Dunajca do Szczawnicy i dalej przez Małe Pieniny do Lesnicy, z Krynicy przez Górę Parkową i Huzary do Banicy, z Wojkowej przez Dubne do Leluchowa, z Wierchomli Małej przez Jaworzynkę i Pustą Wielką do Żegiestowa czy z Góry Parkowej przez Szalone i Bradowiec do Powroźnika, ale Hardkory powędrowały dodatkowo m.in. z Leluchowa przez Kraczonik do Muszyny i ze Szczawnika przez Runek i Jaworzynę Krynicką do Czarnego Potoku. W sumie wszyscy pokonali przynajmniej 80 kilometrów tras pieszych (i 2.300 m wzniesienia), ale trasy piesze Hardkorów wyniosły przynajmniej 118 kilometrów (i 3.760 m wzniesienia).  

Były jeszcze inne atrakcje – np. zwiedzanie potężnego zamczyska w spiskiej Starej Lubowli – ale trudno je wszystkie tutaj wymieniać. Mimo zmiennej aury, program wyjazdu został zrealizowany z nawiązką, a sam wyjazd należy uznać za bardzo udany. W czym swój udział miała sama młodzież: niektórzy mieli typowe problemy z udawaniem się na nocny spoczynek, uzależnieniem od elektronicznych gadżetów i poprawną polszczyzną, ale jednocześnie starali się realizować polecenia Kadry i tworzyć przyjacielską atmosferę. A nawet więcej: pojawiła się i została zrealizowana inicjatywa samodzielnego przygotowania niestandardowych śniadań («kuchenne rewolucje»). Oby tak dalej!

(XYZ)