W sobotę 6 sierpnia 2016 roku – poranek był piękny, aczkolwiek pochmurny – wsiedliśmy wraz z opiekunami (ks. Bogdanem i p. Przemkiem) do znanego nam już dobrze wesołego busa p. Eugeniusza, by wyruszyć na północ Polski.
Najpierw wracaliśmy do ukochanych Borów Tucholskich, a konkretnie do Bysławka, gdzie w dawnej „chacie bogatego gbura” myszy nie harcują, ponieważ p. Tomasz czuwa nad domostwem. A p. Iwona przygotowuje dla nas pyszne obiadki.
Wyjazd jak zapowiadał się doskonale, tak się i rozpoczął: ruiny zamku krzyżackiego i Stara Fara w Świeciu, niedzielne lody na tamtejszym rynku i wieczorne ognisko w Bysławku. Potem było Fojutowo i pozostawienie animozji pod tamtejszym akweduktem (bądź zabranie tych z zeszłego roku albo wcześniejszych☺), trasa piesza szlakiem Wielkiego Kanału Brdy do Rytla i kąpielisko nad jeziorem Głęboczek w Tucholi (z kąpielą tylko dla odważnych, a więc bardzo nielicznych). Wizyta w toruńskim Muzeum Piernika, w których mistrz „pierniczenia” zdradził nam wszystkie tajemnice toruńskich pierników, i spacer po Starym Mieście, w czasie którego Marek D. został „zgubą wyjazdu”. Męcząca trasa piesza doliną rzeki Brdy i obok rezerwatu Bagna nad Stążką do leśniczówki Gołąbek, by następnie znaleźć się nad Jeziorem Cekcyńskim Wielkim (było zimno i wiało okropnie!). W czwartek byliśmy w Bydgoszczy i mieliśmy okazję wyjścia na kopułę Bazyliki św. Wincentego a Paulo oraz skosztowania waty cukrowej „kosmicznych” rozmiarów (dzięki Pawłowi S.) na Wyspie Młyńskiej, a późnym wieczorem nad Jeziorem Bysławskim Małym obserwowaliśmy spadające z nocnego nieba perseidy.
Piątkowy dzień był niezwykle słoneczny, więc… odprawialiśmy Drogę krzyżową na Golgocie Bysławskiej (czyli przypomnieliśmy sobie rozważania ks. biskupa Grzegorza Rysia z tegorocznych Dni Młodzieży). A po południu wyruszyliśmy z Lubiewa na 15-kilometrową trasę rowerową – przez jednych pokochaną, a przez innych znienawidzoną☻. Reszta pobytu w Borach Tucholskich upłynęła równie mile: zwiedzanie zamku krzyżackiego w Bytowie, nieudana wyprawa na Siemierzycką Górę, spacer i lody w Tucholi, kąpiele w bysławskich jeziorach. I – oczywiście – codzienna Msza Święta (z rozważaniem słów papieża Franciszka, kierowanych do młodzieży podczas Dni Młodzieży).
Po cudownych dziesięciu dniach – z wielkim żalem żegnaliśmy Bysławek i naszych Gospodarzy, by wyruszyć dalej. Bo to jeszcze nie był koniec i przez cały wtorek podróżowaliśmy naszym busem na wschód, do Gawrych Rudy nad jeziorem Wigry. Następnego dnia powitał nas deszcz, więc 15-kilometrowa trasa piesza, przez Wigierski Park Narodowy, ze Starego Folwarku do naszej kwatery («U Jawora» nad jez. Wigry) była dosyć… mokra. Na szczęście powróciły pogodne dni – i przy pięknej pogodzie popłynęliśmy z Augustowa statkiem «Swoboda» przez augustowskie jeziora do Studzienicznej i z powrotem. Potem w programie mieliśmy przejazd na trójstyk granic Wisztyniec, wejście na słynne wiadukty kolejowe w Stańczykach, trasę pieszą szlakiem dawnej kolei z Linowa do Kiepojciów i wejście na taras widokowy «U Pana Tadeusza» w Smolnikach (z fantastycznym widokiem na Suwalski Park Krajobrazowy). Była kolejna trasa piesza – skrócona, by zażyć upragnionej kąpieli w jeziorze Wigry, wizyta u państwa Ewy i Adama L. w Budzie Ruskiej, gdzie zostaliśmy ugoszczeni wielkim sękaczem (cały zniknął bez śladu!), a „siostra” Kinga Z. zorganizowała nam wspólne gry, śpiewy i zabawy. Była wyprawa pociągiem na Litwę – hit programu: przez trzy godziny jechaliśmy wygodnym szynobusem z Suwałk do Kowna i z powrotem. W Kownie był „bieg przez Kowno”: przez 3 godziny dotarliśmy na rynek kowieński i wróciliśmy na dworzec kolejowy, pokonując 11 kilometrów i po drodze robiąc jeszcze zakupy w galerii Akropolis (!). W pociągu byliśmy 5 minut przed odjazdem – ale zdążyliśmy!
Trzy ostanie dni były „relaksacyjne”. Znowu był deszczowy dzień i zamiast w Góry Sudawskie – udaliśmy się na spacer po Suwałkach (między kroplami deszczu) i do tamtejszej galerii, a po południu nasze „morsy” zażywały w jeziorze Wigry kąpieli i prysznica jednocześnie. Skoro zaś deszcz się skończył – nadszedł czas na spływ kajakowy Czarną Hańczą, a następnie podróż kolejką wąskotorową z Płociczna do Krusznika i ostatnią kąpiel w jeziorze Wigry. W ostatnim dniu odbył się obowiązkowy konkurs z wiadomości (z cennym nagrodami!), który jak zawsze wywołał wiele emocji i zakończył się zwycięstwem Marka D. przed Weroniką M. i Bartkiem W.
Długi powrót do Krakowa w czwartek 25 sierpnia był śpiewający – dosłownie. I choć wyjazd był niezwykle udany, wszyscy cieszyli się z powrotu do domów, rodziców i… ukochanych zwierzaków.
Julia Sowińska