Majówka służby liturgicznej – 29 kwietnia 2011r.

Piątek 29 kwietnia był dla nas – 5 dziewcząt z krucjaty oraz 9 ministrantów – początkiem wspólnie spędzonego długiego weekendu. O godz. 14.30 zebraliśmy się pod budynkiem dworca kolejowego, aby pod opieką księdza Bogdana wyruszyć na wyprawę. Tym razem naszym celem była Piwniczna-Zdrój. Ze względu na korki na drodze – dojazd autobusem do Nowego Sącza zajął nam aż 3 i pół godziny (zamiast planowanych dwóch). Na szczęście, umówiony kierowca czekał na nas cierpliwie. Naszym środkiem transportu do Piwnicznej okazał się czerwony samochód z napisem… Straż Pożarna. Chłopcy mieli nadzieję na pokonanie reszty trasy na sygnale. Jednak pan kierowca rozczarował grupę i nie uległ ich prośbom.

Piątek 29 kwietnia był dla nas – 5 dziewcząt z krucjaty oraz 9 ministrantów – początkiem wspólnie spędzonego długiego weekendu. O godz. 14.30 zebraliśmy się pod budynkiem dworca kolejowego, aby pod opieką księdza Bogdana wyruszyć na wyprawę. Tym razem naszym celem była Piwniczna-Zdrój. Ze względu na korki na drodze – dojazd autobusem do Nowego Sącza zajął nam aż 3 i pół godziny (zamiast planowanych dwóch). Na szczęście, umówiony kierowca czekał na nas cierpliwie. Naszym środkiem transportu do Piwnicznej okazał się czerwony samochód z napisem… Straż Pożarna. Chłopcy mieli nadzieję na pokonanie reszty trasy na sygnale. Jednak pan kierowca rozczarował grupę i nie uległ ich prośbom.

Zwiedzanie regionu rozpoczęliśmy następnego dnia od pielgrzymki do sanktuarium w Litmanowej na Słowacji. Litmanova to miejsce święte dla słowackich katolików. Na polanie góry Zvir, około 3-4 kilometrów od zwartej zabudowy miasteczka, w niedzielę 5 sierpnia 1990 roku objawiła się Matka Boża dwom dziewczynkom: Katce Ceselkovej i Ivetce Korcakovej z Litmanowej, które bawiły się na polanie. Z ich relacji wiemy, że wystraszone odgłosami dochodzącymi z lasu schroniły się w szałasie i modliły żarliwie, prosząc Matkę Boską o ochronę. W czasie modlitwy zobaczyły białą mgłę i intensywną światłość, a w niej Matkę Bożą, która usiadła na ławeczce i zaczęła z nimi rozmawiać… Objawienia trwały do 1995 roku. Do dzisiaj nie zostały one oficjalnie uznane przez Kościół, ale w 2004 roku bp Jan Babjak, greckokatolicki eparcha preszowski, wydał dekret uznający górę Zvir za miejsce modlitwy, kaplicy wybudowanej na miejscu objawień nadano wezwanie Matki Bożej Niepokalanie Poczętej, rozpoczęto też budowę nowej, murowanej kaplicy. Obecnie w każdą pierwszą niedzielę miesiąca, szczególnie w sierpniu, w rocznicę pierwszego objawienia, w Litmanovej pojawiają się tysiące wiernych.

Po odprawieniu Mszy Świętej przy ołtarzu polowym grekokatolickiej kaplicy – z góry Zvir wyruszyliśmy w drogę powrotną do Piwnicznej (szlakiem przez góry to zaledwie 10 kilometrów). Podczas wędrówki na szczyt Eliaszówki (1.023 m n.p.m.) zostaliśmy zaskoczeni przez burzę z gradem. Gdy sytuacja zaczęła wyglądać naprawdę groźnie – ks. Bogdan podjął odpowiednie kroki. Odmówienie wspólnie dwóch tajemnic różańca szybko zażegnało niebezpieczeństwo. Reszta trasy do Piwnicznej przebiegała już spokojnie i, choć trochę przemoczeni, bezpiecznie dotarliśmy do domu.

Ze względu na brak paszportu na wycieczkę za granicę nie wybrał się jeden z chłopców. Zamiast tego otrzymał listę zadań do wykonania w Piwnicznej.

Jednym z nich było zakupienie soku pomarańczowego dla ks. Bogdana. Niestety, koledze nie udało się sprostać temu zadaniu. Nabyty produkt miał datę ważności z października ubiegłego roku, czego nikt nie zauważył. Ale tylko do czasu…

Niedzielne przedpołudnie spędziliśmy na oglądaniu transmisji telewizyjnej z beatyfikacji Jana Pawła II, zwracając szczególną uwagę na przebieg liturgii. Po południu wybraliśmy się na spacer po Piwnicznej oraz odwiedziliśmy Dom Rekolekcyjny Stowarzyszenia Misji Afrykańskich, gdzie w kaplicy odprawiliśmy niedzielną Mszę Świętą oraz – od księdza, który pracował w Afryce – dowiedzieliśmy się wiele o działalności SMA oraz pracy misjonarzy na Czarnym Lądzie.

Ostatni dzień pobytu w Piwnicznej poświęciliśmy na 22-kilometrową wędrówkę górską. Przez Niemcową i Wielki Rogacz doszliśmy na Radziejową (1.262 m n.p.m.) – najwyższy szczyt Beskidu Sądeckiego, gdzie z wieży widokowej podziwialiśmy piękną panoramę. Wycieczka była bardzo wyczerpująca, ale – mimo chwil zwątpienia – wszystkim udało się zdobyć szczyt, a na obiadokolację zamówioną w restauracji spóźniliśmy się tylko 5 minut.

Pomimo zmęczenia spowodowanego odbytą poprzedniego dnia wycieczką, wszystkim udało się wstać we wtorek (3 maja) już o godz. 5.00 rano. Ks. Bogdan przewidywał tłumy powracających do Krakowa, co wkrótce miało się potwierdzić… W celu uniknięcia tłoku oraz ze względu na małą częstotliwość kursowania pociągów, w drogę powrotną wyruszyliśmy ze stacji Piwniczna już o godz. 6.50. Po przesiadce w Tarnowie – podróż kontynuowaliśmy już na wygodnych miejscach stojących, częściowo w toalecie. Szczęśliwi, że bez większych problemów wszyscy wsiedli do pociągu.

Zainteresowanych naszą wycieczką odsyłam do zdjęć zamieszczonych w galerii na stronie internetowej naszej parafii: www.misjonarska.org.pl.

Dominika Molenda